Lektura - książki, orzeczenia, artykuły

Jak żyje się w kraju, w którym to kobiety biorą na swoje barki odpowiedzialność za lokalne społeczności?

2018-12-12

 

         Kraj ogarnięty wojną trwającą latam,i zaczyna mówić swoim własnym głosem. Jakby wbrew światu, który pozostaje nieporadny w zapanowaniu nad kryzysami niszczącymi Somalię od ponad dwudziestu lat. Dwudziestu pięciu, dokładnie rzecz ujmując. Rozbudowana siatka organizacji międzynarodowych wydaje się być bezradna w walce z głodem, który pochłania setki ofiar. W samym 2011 roku 260 tysięcy.

 

"Głód jest przerażająco brzydki, odpychający, ohydny. Ładniejsze są tsunami, trzęsienie ziemi, wybuch wulkanu, tajfun, a nawet powódź czy lawina błotna. Głodni ludzie są za chudzi, dzieciaki mają za bardzo wywalone brzuchy, za duże i zbyt głęboko osadzone oczy, skórę zbyt wysuszoną i obciągniętą na przezierających przez nią bardzo dosłownych szkieletach, wyglądają na staruchów. Starość jest na ogół brzydka i również dlatego nikt nie chce oglądać fotografii Głodu" (s. 16).

 

I po trosze Smoleński artykułuje to, co Mogadiszu chce powiedzieć światu o swoim kraju. Ale tylko po trosze.

Przywykli do innych książek Smoleńskiego, znajdą tutaj dużą odmienność od narracji, do której przyzwyczaił Autor. Smoleński pisze tę książkę inaczej - w pierwszej fazie opowieść zaskakuje, ale niekoniecznie dobrze. Odnieść można wrażenie, jakby Autor szukał punktu zaczepienia dla historii i środkiem zaradczym na te poszukiwania uczynił rozpoczęcie opowieści od wyrywkowych wspomnień. Te wprowadzenia są krótkie, niepowiązane... jakby odzyskiwał pamięć i tworzył coś z niczego (czyli migających w głowie obrazków pozornie ze sobą niepowiązanych). Istotny element, który pozwala uporządkować wiedzę, nazwijmy go rysem historyczno-politycznym, wrzucony został gdzieś w środku (str. 11 i n.). Jednym słowem, usystematyzowanie opowiadanej historii powodować może bliżej nieokreślony dyskomfort. A nie do tego przyzwyczaił nas Autor :)
Dodatkowo długo przyjdzie czytelnikowi czekać na powiązanie treści z tytułem. To nie jest opowieść o kobietach. Jest o Somalii, więc po prostu o kobietach także. I to chyba największa bolączka książki, która tytułem obiecywała coś innego. Okładką zresztą też.

 

Docelowo Smoleński mocno nieśmiało pokazuje siłę kobiet, które spinają codzienność, pracują w organizacjach międzynarodowych, w służbach mundurowych. Które, w przeciwieństwie do mężczyzn, nie tylko żują khat, ale próbują odbudować kraj. Nie patrzą za siebie i nie liczą strat - a przynajmniej nie tylko. Wiedzą, że Mogadiszu, Somalia, same się nie podniosą. Trzeba mozolnej pracy tysiąca rąk i głów.
Ale trzeba te elementy wyłuskiwać skrupulatnie z całości. Są opowiedziane między wierszami. Szkoda. Należało oddać cesarzowi co cesarskie, i nazwać rzeczy po imieniu. Tym samym Smoleński nie wywiązał się z obietnicy danej w tytule. Napisał o Somalii, ale zapomniał, że Somalia (Mogadiszu) chce być dzisiaj kobietą.

Dlatego polecamy Wam koniecznie lekturę artykułu umieszczonego na Onecie:
https://wiadomosci.onet.pl/tylko-w-onecie/mogadiszu-walczace/p29xzk2

Autor - Bartosz Rumieńczyk - pokazuje Mogadiszu takie, jakim znajdziemy je u Smoleńskiego... ALE nie zapomina o najważniejszym:

Na pytania, czy nadchodzące w 2020 roku wyboru nie pogrążą kraju w jeszcze większym chaosie, Shariff odpowiada - nie, my tam już nie wrócimy. Ludzie wiedzą, że to zło i tego nie chcą. Podkreśla, że to kobiety uczą dzieci pokoju, że to kobiety dźwigają na sobie cały ciężar odbudowy, że w rządzie jest ich już 30 procent, a będzie jeszcze więcej. 

- Jak widzę dzieci z plecakami, które idą do szkoły, to wiem, że będzie dobrze.

Więc będzie dobrze. Bo Somalia dziś chce być kobietą.

Książka Smoleńskiego mocno kuleje. Zasadniczo wiele z tego co znajdziemy w Królowych Mogadiszu, napisał w swoim - na marginesie dobrym - artykule Rumieńczyk.

 

Wydawnictwo Czarne
2018
Stron: 240.