Ta strona używa cookie. Informacje o tym w jakich celach pliki cookie są używane znajdziesz w Polityce Prywatności. W przeglądarce internetowej możesz określić warunki przechowywania i dostępu do cookies. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Zamknij
Wykład na ten temat wygłosił w naszej Uczelni (18.03. br.) prof. Klaus Vieweg z Uniwersytetu w Erlangen (Niemcy), specjalista m.in. z tej dziedziny prawa. Publikujemy skrót najważniejszych tez jego wystąpienia.
Sport się skomercjalizował. To już nie tylko zawody, ale też działalność gospodarcza, którą regulują przepisy (krajowe, unijne, danego związku sportowego). Problem w tym, że przepisy te różnie są interpretowane.
Prof Klaus Vieweg
Prof. Klaus Vieweg tą dziedziną prawa zajmuje się od lat. Twierdzi, że wraz z rozwojem „sportowej” sfery życia społecznego powstają nowe problemy prawne.
- Odpowiedzią na nie – mówił podczas wykładu w WSPiA – jest np. tworzenie się „stowarzyszeń prawa sportowego” lub specjalizacje, które pojawiają się na studiach prawniczych lub w specjalizowanie się w tym zakresie np. adwokatów.
Sport to potęga
Sport był kiedyś traktowany tylko (i aż) jak… sport. Teraz kluby działają na takich samych zasadach, jak przedsiębiorstwa. – To potężna dziedzina gospodarki danego kraju. Na przykład, w Niemczech sport przynosi większe dochody dla państwa, niż rolnictwo. A to dlatego, że co trzeci Niemiec należy do jakiegoś związku sportowego – mówił prof. K. Vieweg.
Jak ogromną potęgą jest ta dziedzina życia społecznego może świadczyć fakt ujęty w liczbach. Przykłady. Stacje telewizyjne podczas Olimpiady w Monachium (1972 r.) płaciły za prawa do emisji zawodów 7,5 mln dolarów. W tym roku tylko NBC zapłaciło za prawo emisji Olimpiady w Vancouver 2,2 mld dolarów.
Sport wkroczył zatem w sferę, w której zasady (np. podpisywanie kontraktów z zawodnikami, umowy ze sponsorami, problem z dopingiem) muszą być – w razie konfliktu - rozstrzygane przez sądy i europejskie instytucje prawnicze.
Prawne wątpliwości
Prof. Vieweg przytoczył interesujące przykłady na to, że zasady, jakimi kierują się np. związki sportowe, różnią się często od interpretacji prawa unijnego lub uchwalonego w danym kraju.
Oto konkret. FIFA zaproponowała, aby w danej drużynie piłkarskiej wprowadzić zasadę: „6 na 5”. Oznacza to, że w danej drużynie powinno być 6 graczy z danego kraju (uprawnionych do gry w drużynie narodowej), a najwyżej 5 może pochodzić z innego kraju. FIFA chciała w ten sposób zablokować często zbyt przesadne „kupowanie” zawodników z innych krajów. Tymczasem – Europejski Trybunał Sprawiedliwości uznał tę propozycję za niezgodną z prawem unijnym. Dlaczego? Bo narusza ona zasadę unijną: ”swobodnego przemieszczania się obywateli-pracowników UE”.
Ale też… Ten sam Trybunał wydał wyrok dotyczący dopingu, który dowodzi, że „prawo sportowe” nie jest łatwe i jednoznaczne.
Według niektórych, doping to sprawa „wewnętrzna”, czyli że jest to problem dotyczący tylko samych sportowców (także - trenerów, związków sportowych). Tymczasem Trybunał – wydając wyrok w jednej z takich spraw – orzekł, że w sporcie ważne są nie tylko zasady „gospodarczej konkurencji”, ale również… równość szans i uczciwe współzawodnictwo.