Aktualności
Szansa dla młodych ludzi
2010-08-06
Maturzyści, którzy zamierzają studiować w Podkarpackim, mają z czego wybierać. Uczelnie są coraz bardziej nowoczesne, zatrudniają wybitną kadrę dydaktyczną. Do takich uczelni na pewno zaliczyć można WSPiA – mówi Małgorzata Chomycz, Wicewojewoda Podkarpacki.
Trzeba mieć cel i konsekwentnie do niego dążyć
Rozmowa z Małgorzatą Chomycz, Wicewojewodą Podkarpackim.
- Spotkała się Pani z opinią, którą wypowiadają niektórzy maturzyści z naszego województwa, że jeśli studiować, to tylko np. w Krakowie lub Warszawie?
- Tak. To efekt tego, że kiedyś rzeczywiście trudno było znaleźć interesującą ofertę edukacyjną w Rzeszowie. Ja sama, mimo że pochodzę przecież z Podkarpackiego, wybrałam studia (filologia polska i klasyczna) w Lublinie. Dlaczego? Bo chciałam studiować w przyzwoitych warunkach i mieć wykłady z kadrą dydaktyczną z „najwyższej półki”. Dziś młodzież nie musi tego szukać „gdzieś w Polsce”. Ma to u siebie.
- Co konkretnie ma Pani na myśli?
- Dziś wiele podkarpackich uczelni zatrudnia wybitną kadrę, są nowoczesne. Ktoś, kto ma umysł ścisły, może wybrać Politechnikę Rzeszowską, z nowymi technologiami student zetknie się na Uniwersytecie Rzeszowskim. Natomiast osoby o zdolnościach humanistycznych mogą skorzystać z szerokiej oferty WSPiA.
Argumenty mogłabym mnożyć, ale skoro rozmawiam z przedstawicielem WSPiA, posłużę się przykładem waszej uczelni. W gronie wykładowców macie m.in. profesorów Andrzeja Zolla i Zbigniewa Ćwiąkalskiego. Wasz kampus jest jednym z najnowocześniejszych w Polsce. Dlatego, jeśli przy tej okazji wolno mi będzie podpowiedzieć coś młodzieży, powiem: „Nie kierujcie się zasadą – cudze chwalicie, swego nie znacie”.
- Ktoś mógłby jednak odpowiedzieć na to tak: wolę studiować np. w Warszawie, bo dzięki temu znajdę sobie tam później lepiej płatną pracę.
- Duże miasta mają to do siebie, że szybko wchłaniają, ale i też szybko wypluwają. Być może musi jednak być tak, że aby docenić szanse, jakie są w Podkarpackim, ktoś najpierw powinien stąd wyjechać. Gdy wyjedzie i dostrzeże, że gdzie indziej „cudów nie ma”, chętnie wraca i tu się realizuje.
- Mówi Pani: „docenić swoją szansę w Podkarpackim…”. Zna Pani przecież stereotyp, że „my to Ściana Wschodnia” i te szanse są tutaj - ponoć - mniejsze?
- No, właśnie. To stereotyp. Wynika on stąd, że do tej pory przedsiębiorcy nie byli zbyt zainteresowani, aby inwestować w naszym regionie, na przykład – w Mieleckiej lub Tarnobrzeskiej Strefie Ekonomicznej. Był problem z drogami, lotnisko w Jasionce nie rozwijało się. Teraz to się zmienia. Wystarczy wspomnieć, że trzy-czwarte odcinka autostrady w naszym województwie jest już zakontraktowane, co oznacza, że trwa jej budowa. Rozwija się także port lotniczy w Jasionce.
Za kilka lat, czyli wtedy, kiedy tegoroczny maturzysta ukończy studia, możliwości zdobycia dobrze płatnej pracy i realizacji swoich ambicji zawodowych będą dużo większe.
- Mówi Pani o przyszłości, perspektywach rozwoju województwa. Tymczasem ktoś mógłby skomentować to tak: łatwo się o tym mówi, gdy się jest Wicewojewodą Podkarpackim, ma pracę i pewną pensję…
- Nie dziwię się, że ktoś tak może pomyśleć. Odpowiem tymi słowami: wyznaję zasadę, że trzeba wiedzieć w życiu, czego się chce i konsekwentnie do tego dążyć. Moja droga zawodowa wcale nie była łatwa i prosta. Po studiach w Lublinie wróciłam na Podkarpacie., aby tutaj szukać swojej szansy. Nie była to łatwa decyzja. Przez ten czas uczyłam w szkole i na uczelni, pozyskiwałam środki unijne, prowadziłam własną działalność gospodarczą, zajmowałam się tłumaczeniem na międzynarodowych seminariach. Był to okres ciężkiej pracy, ale też ogromnej nauki.
Z perspektywy czasu widać, że warto było. Sprawdziło się powiedzenie, że „kropla drąży skałę nie siłą, ale powolnym spadaniem”.
- Jest Pani najmłodszym wicewojewodą w Polsce. Obejmując to stanowisko nie obawiała się Pani odpowiedzialności?
- Nominowanie mnie na to stanowisko przyjęłam z pokorą. I do dziś mam w sobie dużo pokory, choć wiele istotnych dla naszego województwa spraw udało się rozwiązać.
Rozmawiał: Piotr Wróbel