Ta strona używa cookie. Informacje o tym w jakich celach pliki cookie są używane znajdziesz w Polityce Prywatności.
W przeglądarce internetowej możesz określić warunki przechowywania i dostępu do cookies. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.  
Zamknij

Aktualności

Studiowanie „przez Internet” – wątpliwy pomysł

2010-08-12
Na rynku edukacyjnym w całej Polsce pojawiają się oferty e-learningu, które zachęcają studentów: studiuj za pomocą Internetu. To wygodne, bo zaoszczędzisz czas i pieniądze. – Takie wykształcenie „na skróty” nie jest cenione przez pracodawców – komentuje tego rodzaju oferty dr Lucyna Mac-Czarnik, psycholog, pracownik naukowo-dydaktyczny WSPiA.

To wykształcenie na skróty

 Rozmowa z dr Lucyną Mac-Czarnik.
 
 
- Na „rynku edukacyjnym” coraz częściej pojawiają się  –  i to w całej Polsce! –oferty skierowane przez niektóre uczelnie do studentów studiów niestacjonarnych typu: „studiuj przez Internet. Nie będziesz musiał przyjeżdżać na uczelnię”. Przyzna Pani, że  pod względem marketingowym brzmi to całkiem nieźle: studiować przez Internet… to takie „wygodne i nowoczesne”!
 
- Taka forma przekazywania wiedzy znana jest od dawna.  Wszelkiego rodzaju „kursy korespondencyjne” oferowane były osobom, które z różnych względów nie mogły w bezpośredni sposób zdobywać kwalifikacji. Od dawna również potencjalni pracodawcy mają uzasadnione przekonanie, że kompetencje uzyskane drogą „korespondencyjną” nie dorównują umiejętnościom przyswojonym w stacjonarnym systemie uczenia się. Chociażby dlatego, że są słabo weryfikowalne. Trudno bowiem określić, w jakim stopniu uczący się człowiek rzetelnie i samodzielnie wykonywał przewidziane zadania.
 
Wydaje się, że tego typu formy kształcenia mają wartość dla tych osób, które chcą uczyć się dla własnej satysfakcji; rozwijać się intelektualnie, poszerzać horyzonty. Jednym słowem: kiedy zdobywanie wiedzy jest wyrazem dążenia do samorealizacji.
 
Natomiast wątpliwa wydaje się skuteczność e-learningu jako formy zdobywania podstawowego, bazowego wykształcenia. Pewnym rozwiązaniem mogłoby być połączenie e-learningu z systematycznym kontaktem osobistym z prowadzącymi zajęcia wykładowcami.
 
 - Zwolennicy takiej oferty zapewne powiedzieliby, że skoro żyjemy w dobie globalnej sieci i przez Internet robimy zakupy oraz płacimy rachunki, to równie dobrze przez Internet możemy „studiować”. Dodaliby zapewne też, że „trzeba iść z duchem czasu, bo postępu cywilizacyjnego nie da się zatrzymać”.
 
- Wykorzystanie sieci jako medium jest tym samym, co zastosowanie tradycyjnej poczty w kursach korespondencyjnych. Zmienia się sposób komunikowania ludzi, zmieniają się sposoby przesyłania informacji – i tylko na tym polega nowość kształcenia się przez Internet. Istota pozostaje ta sama:  jest to uczenie się samodzielne, bez konfrontacji twarzą w twarz, wymaga samodyscypliny i uczciwości. Nie ma jednak  możliwości sprawdzenia, kto wykonuje zadania (może uzdolniony kolega albo żona…?), a dyplom otrzymuje osoba zalogowana po wniesieniu opłaty.
 
Oczywiście, trzeba iść z duchem czasu. Internet może być ( i jest !) wykorzystywany na różne sposoby w edukacji (nie tylko do ściągania gotowych prac zaliczeniowych).
 
 
- Ważnym atutem takiej oferty ma być ponoć oszczędność: czasu i pieniędzy. Student studiów niestacjonarnych nie na każde zajęcia (zjazdy) musi przyjeżdżać do uczelni. Wystarczy, że usiądzie przed komputerem i „odrobi zadanie domowe” (ćwiczenia). A jeśli będzie chciał zasięgnąć konsultacji z wykładowcą, również włączy komputer i usłyszy go, i zobaczy na… monitorze. To – powie ktoś - rzeczywiście oszczędność czasu i pieniędzy…
 
- Owszem, wykładowca może przemawiać z ekranu, ale nigdy nie wie, do kogo przemawia i kto jest po drugiej stronie. Poza tym – nie na wszystkim da się zaoszczędzić. Znane porzekadło mówi: „co tanie, to drogie”. Jeśli coś jest tanie, ale byle jakie, to czy warto w ogóle w to inwestować?
 
- Jest Pani wykładowcą, ma bezpośredni kontakt ze studentami. Proszę pokusić się zatem o prognozę i porównanie: jakim absolwentem uczelni będzie w przyszłości ten, kto pojawia się na zajęciach i dobrze zna swojego wykładowcę, a jakim osoba, która „studiowała” przez Internet.
 
- Przede wszystkim, nawet jeśli student rzadko pojawia się na zajęciach, to i tak musi w sposób bezpośredni uzyskać zaliczenie. Jeśli nie posiada własnych materiałów z wykładów, musi kontaktować się z innymi studentami. Ci, którzy chodzą na zajęcia uzyskują zwykle lepsze oceny i w efekcie mają dyplom z oceną dobrą lub bardzo dobrą – co nie jest bez znaczenia dla przyszłych pracodawców.
 
Natomiast, efekty studiowania wyłącznie przez Internet, jak już wspomniałam, są nieweryfikowalne. Ponadto student, który nie ma doświadczeń dotyczących bezpośredniej prezentacji własnej wiedzy w trakcie egzaminów (zwłaszcza ustnych), może mieć trudności z prezentowaniem swoich umiejętności w innych okolicznościach, np. w realnych sytuacjach zawodowych czy też w sytuacji poszukiwania pracy. Potrafi odpowiadać na pytania testowe i pisemne, jednak w kontakcie bezpośrednim często czuje się zagubiony, niepewny.
 
- Przy okazji omawiania pomysłu „studiuj przez Internet” zapytam: czy nie niepokoi Panią fakt, że niektóre szkoły i uczelnie proponują młodzieży wykształcenie „na skróty”? Efekt tego później taki jest, że zamiast posługiwać się barwnym językiem polskim, np. pisząc listy czy życzenia świąteczne, wysyła się krótkie – przepełnione błędami ortograficznymi – komunikaty „sms-owe. Zamiast przeczytać dobrą lekturę szkolną,  ściąga się jej streszczenie z Internetu.
 
- Ludzie od zarania dziejów szukają ułatwień codziennego życia, w przeciwnym razie bylibyśmy ciągle w epoce kamienia łupanego. Dobre czasy czytania książek już pewnie nie wrócą, jest to problem kierunku rozwoju cywilizacji – zwiększające się ciągle tempo przetwarzania informacji wymusza skrótowość komunikatów. Można postawić pytanie, jaka będzie cywilizacja przyszłości? Może właśnie barwny język zostanie zastąpiony lakonicznymi komunikatami? Ale to są rozważania dla futurologów.
 
Dzisiaj jednak wciąż jeszcze używamy języka bogatego i umiejętność wyrażania własnych myśli i uczuć jest ciągle jedną z podstawowych kompetencji społecznych. Wykształcenie „na skróty”, uzyskane minimalnym wysiłkiem, będzie na pewno niżej cenione na rynku pracy. Osoba, która wybiera tego rodzaju studiowanie, poprzez sam fakt dokonania takiego wyboru, prezentuje specyficzne cechy swojej osobowości i przekonania (jest to element autoprezentacji – pokazywania otoczeniu kim jestem) – np. „nie lubię się męczyć”, „nie zależy mi na rzetelności wiedzy tylko na posiadaniu dyplomu”, „nie warto tracić czasu na studiowanie”.
 
Należy tu jednak odróżnić sytuacje szczególne, kiedy stan zdrowia lub inne okoliczności uniemożliwiają studiowanie – w tych przypadkach możliwość uczenia się przez Internet może być zbawienna i wiązać się z zupełnie inną motywacją.
 
Ponadto, nie każdy rodzaj umiejętności nadaje się do przekazania drogą pośrednią, z sieci nie zaczerpniemy umiejętności nawiązywania bezpośrednich znajomości, radzenia sobie w grupie, orientowania się w strukturze organizacyjnej uczelni, załatwiania własnych spraw w dziekanacie itp. Studiowanie stacjonarne (a nawet niestacjonarne) poprzez bezpośrednie uczestniczenie w zajęciach, spotkaniach i imprezach pozwala osiągnąć (lub poszerzyć) ogólną orientację w życiu społecznym, zyskać to, co potocznie nazywamy „ogładą towarzyską” – czego w żaden sposób nie może zastąpić Internet
 
Rozmawiał: Piotr Wróbel
 
 

           
 
 
 
 

Multimedia

Prev Next
  • Wirtualne informatory
  • Wirtualny spacer
  • Podkasty

Biblioteka

Akademickie Biuro Karier