Aktualności
Ustrój a prawo karne – to temat wykładu inauguracyjnego prof. Andrzeja Zolla
Wolność jednostki a doraźne cele polityczne…
„Prawo karne” to ta dziedzina prawa, w której bardzo wyraźnie odzwierciedlają się ustrój państwa (relacja: państwo – jednostka) lub zachodzące transformacje społeczne, gospodarcze i polityczne.
Przykład. Do 1989r. w Polsce „prawo karne” było narzędziem klasy rządzącej. Po 1989r. wszedł w życie tzw. plan Balcerowicza obwarowany wieloma nowymi ustawami. Oznaczało to, że „prawo karne” musiało zareagować na nowe zjawiska typu: likwidacja spekulacji lub obrót towarami.
Wniosek? To od ustroju danego państwa zależy, jak postrzegana jest rola „prawa karnego”. Czy ma ono służyć wolności jednostki czy też ideologii, która jednostkę marginalizuje.
„Prawo”, a totalitaryzm
Klasycznym przykładem marginalizowania jednostki są systemy totalitarne, które mają różne kolory: czerwony lub brunatny – mówił w swoim wystąpieniu prof. A. Zoll. – W systemach takich to nie państwo ma spełniać swoje obowiązki wobec obywatela, ale obywatel jest przedmiotem służącym do realizacji celów rządzących, którzy „najlepiej” wiedzą, co jest dobre dla ogółu.
Dla faszystowskich Niemiec największą wartością był „naród”. To dla niego – twierdzono – warto poświęcić wolność jednostki. Jakie to miało przełożenie na „prawo”? Prof. A. Zoll przypomniał wypowiedź A. Hitlera, który do sędziów powiedział kiedyś: „Nie indywiduum, ale naród jest ważny. Prawo powinno zatem służyć narodowi”.
W ZSRR było podobnie z tą tylko „różnicą”, że tutaj hasło „naród najważniejszą wartością” zastąpiono hasłem „walka klas jest najważniejsza”. Efekt był taki sam. To klasa rządząca (robotniczo-chłopska) decydowała, co jest dla obywatela najlepsze.
Jeśli jednostka miała odmienny pogląd, państwo wykorzystywało „prawo” , aby pozbyć się niewygodnego „przeciwnika politycznego”. Podobny mechanizm stosowany był także w PRL.
Nadal są zagrożenia
Polska jest w Unii Europejskiej. To gwarancja, że polskie „prawo” nie powinno stać się narzędziem politycznym. – Nie oznacza to jednak, że nie ma zagrożeń – mówił prof. A. Zoll. – Sam z niepokojem zauważyłem, że tego rodzaju zakusy się pojawiły.
Co miał na myśli? W 2007 r. niezawisły sąd wydał wyrok w sprawie majątku (domu) osoby, która nieruchomość opuściła w latach 70-tych i wyjechała do Niemiec. Sąd – po latach - przyznał jej odszkodowanie za użytkowanie jej własności przez nowych lokatorów.
Prezydent RP powiedział wówczas publicznie, że wyrok sądu godzi w „polską rację stanu”.
Prof. A. Zoll tak w swoim wykładzie skomentował te słowa: - Sądy nie są od tego, aby bronić polskiej racji stanu. Niezawisłe sądy są od tego, aby wydawać wyroki, które są zgodne z prawem.