Aktualności
Utyskiwania sfrustrowanego zwisowca
2013-02-21
Dziś (21.02) studenci i pracownicy Wyższej Szkoły Prawa i Administracji uczestniczyli w kolejnym ogólnouczelnianym dyktandzie. Sprawdzian wiedzy ortograficznej zorganizowany został z okazji ustanowionego przez UNESCO Międzynarodowego Dnia Języka Ojczystego. Uczestnicy dyktanda zmierzyli się z tekstem pt. „Utyskiwania sfrustrowanego zwisowca” przygotowanym przez mgr. Marka Stysia, wykładowcę WSPIA. Poniżej prezentujemy tekst dyktanda.
Z życia wzięte
Dziś (21.02) studenci i pracownicy Wyższej Szkoły Prawa i Administracji uczestniczyli w kolejnym ogólnouczelnianym dyktandzie. Sprawdzian wiedzy ortograficznej zorganizowany został z okazji ustanowionego przez UNESCO Międzynarodowego Dnia Języka Ojczystego. Uczestnicy dyktanda zmierzyli się z tekstem pt. „Utyskiwania sfrustrowanego zwisowca” przygotowanym przez mgr. Marka Stysia, wykładowcę WSPIA. Poniżej prezentujemy tekst dyktanda.
Dyktando pt. „Utyskiwania sfrustrowanego zwisowca”
„Nie znalazłszy zrozumienia wśród braci studenckiej, niedoszły administratywista postanowił gorzkie żale wylać na stronach społeczności facebookowej. Mijająca właśnie sesja okazała się dla niego pasmem upokorzeń i niepowodzeń.
Do tegorocznego czteroipółtygodniowego maratonu egzaminacyjnego przystąpił z drżącym sercem, bo chociaż tumiwisizm nie był jego filozofią życia, to jednak nieobca mu była beztroska egzystencja. Do tej pory rokrocznie udawało mu się godzić konieczność z przyjemnością.
Na nic zdała się życzliwość pań z dziekanatu, które starały się najkorzystniej – jak to tylko możliwe – ułożyć harmonogram egzaminów. Niedługo po sylwestrze trzeba było napisać kolokwium z postępowania sądowoadministracyjnego. Tu jeszcze fortuna go nie opuszczała. W okamgnieniu zorientował się, jak skonstruowane są zadania, a ocena plus dobra z testu wprowadziła go w stan niezasłużonej euforii.
Niestraszna wydawałaby mu się również analiza ekonomiczno-finansowa, gdyby nie osoba siwowłosego profesora. Hipochondryczny staruszek budził powszechną trwogę i nawet hardy chojrak nie mógł go lekce sobie ważyć. Najadł się strachu co niemiara, ale egzamin zdał. Rad nierad dostał trójkę.
Prawdziwy horror przeżył dopiero na prawie rzymskim. To było nie do uwierzenia, ale ten niebywały farciarz nie znał odpowiedzi na żadne z pytań. Ratunku próbował jeszcze szukać w podpowiedzi długonogiej koleżanki. Tymczasem niebieskooka blond piękność skwitowała próby mizdrzenia się ironicznym uśmiechem. Skończyło się przyłapaniem na ściąganiu. Wprawdzie od histerii był jeszcze daleki, jednak koledzy spoglądali na niego półdrwiąco.
Mrzonką okazały się nadzieje wiązane z interwencją u dziekana ds. studenckich. Chimeryczny służbista nie okazał empatii, potraktował go za to wykładem na temat konsekwencji nieprzestrzegania regulaminu uczelni. Zrozumiał, że samą perswazją, nie mając przekonywających argumentów, niczego nie wskóra.
Koniec końców boleśnie odczuł, że, aby osiągnąć sukces naukowy, nie wystarczy jeździć mercedesem, trzeba jeszcze zakuwać. Co prawda udało mu się złożyć wszystkie egzaminy w terminach poprawkowych, leczby niepełny to był sukces, jeśliby zszargał swą nadwerężoną reputację w uczelnianym dyktandzie.