Aktualności
Jak skutecznie walczyć z dopalaczami?
Od 1 lipca 2015 r. obowiązuje znowelizowana ustawa o przeciwdziałaniu narkomanii, która rozszerzyła katalog środków odurzających o nowe substancje, które dotąd nie były objęte jej ramami. W ten sposób ustawodawca rozszerzył zakres odpowiedzialności karnej, bowiem wytwarzanie, wprowadzanie do obrotu, udzielanie i posiadanie takich środków jest zabronione pod groźbą kary.
Według prof. Czesława Kłaka, karnisty z WSPiA – problem polega jednak na tym, że przyjęty model określania środków odurzających i substancji psychotropowych jest wadliwy. – Takie substancje wskazuje, bowiem ustawodawca w załączniku do ustawy, a przecie proces legislacyjny trwa, natomiast życie nie znosi próżni. W miejsce substancji, które zostaną zakazane, momentalnie pojawiają się inne, o podobnym lub identycznym działaniu. Nie są one formalnie ujęte na liście, a przez to nie podpadają pod definicję środka odurzającego lub substancji psychotropowej. Znaczna część tzw. dopalaczy nie jest ujęta na liście, bo ich skład chemiczny jest inny niż ten, który według ustawodawcy charakteryzuje substancję zakazaną – tłumaczy prof. Czesław Kłak.
– I koło się zamyka, bo w takim przypadku produkt jest tylko środkiem zastępczym, a w takim przypadku jego posiadanie i udzielanie nie jest już zabronione pod groźbą kary kryminalnej i to wykorzystują sprzedawcy dopalaczy. Zabronione, ale wyłącznie pod groźbą kary administracyjnej, jest wytwarzanie lub wprowadzanie do obrotu środków zastępczych, ale już nie ich posiadanie i udzielanie – dodaje Dyrektor Kolegium Prawa WSPiA.
Analiza orzecznictwa sądów administracyjnych pokazuje, że tylko w przypadku tzw. udziału w obrocie hurtowym możliwe jest nałożenie kary administracyjnej (od 20, 000 zł do 1, 000, 000 zł). Wymaga to jednak udowodnienia, że dana osoba właśnie taką działalnością się trudniła, przy czym sama ilość posiadanych środków nie może być tu jedynym argumentem.
Według prof. Czesława Kłaka właśnie, dlatego walka z dopalaczami jest nieskuteczna. – Obowiązujące przepisy nie stwarzają odpowiednich możliwości walki z rozprzestrzenianiem się tego zjawiska. Nie znaczy to jednak, że nie można nic zrobić, aby nie dochodziło do masowych zatruć toksycznymi substancjami. Przede wszystkim w każdym przypadku uzyskania informacji przez Policję czy Sanepid o istnieniu punktu sprzedaży należy dokładnie skontrolować takie miejsce. Zabezpieczyć wszystkie substancje, które tam się znajdują, a następnie poddać je badaniom toksykologicznym. Żadna informacja nie może być zbagatelizowana. Nawet, jeżeli w jej składzie nie znajdzie się substancja zakazana, nie znaczy to, że nie istnieje żadna możliwość pociągnięcia sprzedawcy do odpowiedzialności karnej. Kodeks karny przewiduje przecież przestępstwo narażenia na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub spowodowania ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, a w przypadku sprzedaży produktu niewiadomego pochodzenia, jako np. podpałka do grilla, ale ze świadomością, że to oznaczenie nie odpowiada rzeczywistości, w moim przekonaniu takie zagrożenie występuje – mówi prof. Czesław Kłak.
Dodaje, że kodeks przewiduje również odpowiedzialność za sprowadzenie niebezpieczeństwa dla życia lub zdrowia wielu osób poprzez wyrabianie lub wprowadzanie do obrotu szkodliwych dla zdrowia substancji. – Tutaj ustawodawca nie wymaga żadnej bezpośredniości zagrożenia, wystarczy, zatem zagrożenie potencjalne, a to znacznie upraszcza dochodzenie odpowiedzialności karnej. Wystarczy wykazać, że dany produkt może zagrażać życiu lub zdrowiu, co w przypadku dopalaczy jest możliwe. Oczywiście wymaga to od stosujących prawo dokonania właściwej wykładni przepisów, uwzględniającej wszystkie uwarunkowania – uważa prof. Czesław Kłak, Dyrektor Kolegium Prawa w WSPiA.